Śniła mi się jakaś wycieczka, dziwne bo jechaliśmy malutkim busem, niektórzy musieli stać w przejściu albo siedzieć na podłodze..
Ja obok Niego, najpierw stałam potem zaczęłam się chwiać, jakbym zaraz miała zemdleć, a potem to już siedziałam z Nim na siedzeniu (a może to była podłoga?). Pamiętam, że ciągle się osuwałam, prawie nie widziałam na oczy, głowę miałam na Jego ramieniu, On mnie trzymał i przytulał. Chyba coś mi było, w sensie że jakaś choroba czy coś..
Dojechaliśmy na jakiś parking czy stacje benzynową, żeby zrobić sobie postój, ja poszłam po picie. Kupiłam też Jemu.. i w sumie to tyle.
Pozytywny sen.
Czemu nigdy nie śni mi się mój własny chłopak, tylko stara miłość? Ja już od 4 lat zajęta, on też ma dziewczynę, nie widujemy się na mieście, nawet przypadkiem, nie myślę o nim na codzień, nie śledzę Jego fotek na facebooku... więc dlaczego zawsze On?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz